środa, 22 sierpnia 2012

Prolog







                                                       „Pierwsza zasada życia: nie przywiązuj się
do rzeczy, miejsc i ludzi.”

  Po raz kolejny w tym tygodniu pojawiła się w Fangtasi. Tym razem jego założyciel raczył się tu pojawić. Ostatnimi czasy trudno go tu spotkać co jest bardzo dziwne gdyż Eric rzadko opuszcza bar. On tu pracuje i śpi. Ona doskonale wiedziała gdzie znajdują się ich trumny. Można by powiedzieć że miała obsesję na punkcie Erica Northmana. Zawsze pociągali ją przystojni faceci ale ten wprost zawładnął jej myślami. Odkąd go zobaczyła pewnej nocy gdy spacerowała po lesie nie może o nim zapomnieć. Ale on nawet jej nie zauważył. Przebiegł obok niej jakby tam nikogo nie było. Żaden facet jeszcze nigdy jej nie zignorował wręcz przeciwnie zawsze było ich pełno, a ona nie potrafiła ich od siebie odgonić. Ten zaś zgrywał niedostępnego i obojętnego na jej wdzięki, ale z pewnością nie potrafi oprzeć się jej zapachowi, który poczuł tamtej nocy kiedy się pierwszy raz spotkali. Zapewne nie potrafił o nim zapomnieć. Każdy wampir chciał zatopić w jej szyi kły, ale jak na razie żadnemu się to nie udało. Może on będzie tym pierwszym, któremu pozwoli to zrobić? Był jej kolejnym celem. Ona się nie podda póki go nie zdobędzie. 
  Eric ma jasną cerę, blond włosy i niebieskie oczy. Był dobrze zbudowany. Wydawał się nieco znudzony tym wszystkim co się wokół niego dzieje. Nie zwracał już uwagi na tańczącą przed nim pół nagą kobietę. Siedział sam przy jednym z stolików i wpatrywał się w wyświetlacz swojego telefonu komórkowego. Z pewnością czekał na jakąś ważną wiadomość. Wampir słynął z swoich ciemnych interesów, którym było sprzedawanie V (wampirzej krwi). Niektórzy też twierdzili, że więził w piwnicy ludzi i traktował ich jak śmieci. Oczywistym faktem było, że Northman był okrutnym wampirem, który jest porywczy i zazwyczaj nie okazuje żadnych ludzkich emocji. Budził respekt swoją postawą i budową ciała wśród ludzi i wampirów. Jest szeryfem piątej strefy w Luizjanie, która obejmuje Bon Temps. Zawsze jest tam gdzie coś się dzieje nie potrafi usiedzieć w miejscu. Jego bar znajdował się w podmiejskim centrum handlowym Shreveport, blisko Sam's i Toys'R'Us.
  Ona wiedziała teraz jedno nie spocznie póki go nie zdobędzie. Zrobi wszystko by zwrócił na nią uwagę. Amira zawsze miała to czego chciała. Ona była pewną siebie i odważną kobietą. Była najlepsza w swoim fachu i miała najwięcej zleceń w mieście. Czym się zajmowała? Była płatną zabójczynią. Kochała swoją pracę i za nic nie zamieniła by jej na inną. Oczywiście pracowała jeszcze jako modelka, aktorka i tancerka. Była do tego stworzona. Bo, który mężczyzna nie oparłby się pięknej wysokiej blondynce o idealnych kobiecych kształtach, błękitnych oczach i pełnych kuszących ustach? Chyba tylko głupek. Jej dzisiejsze obserwacje dobiegły już końca. W jej głowie już się roiło od wielu planów, które pomogą jej go zdobyć. On był dla niej wyzwaniem. A jak wszyscy wiedzą Amira Destino kochała wyzwania.
***
  Ten niezwykły zapach wdzierał się w jego płuca. Kusił zmysły i doprowadzał do obłędu. Nie potrafił tego znieść. To była pokusa, której nie potrafił się oprzeć. Nie miał pojęcia kim jest nosicielka tak wspaniałej krwi. Wiedział jedno. Ona tu jest i z pewnością go obserwuje. Dziś nie miał ochoty na odkrywanie kim jest kobieta, którą spotkał nocą w lesie. Wtedy nie miał czasu by się zatrzymać i jej przyjrzeć, a dziś znów nie chce odkryć kim ona jest. Doskonale wiedział, że ona może zmienić jego życie o sto osiemdziesiąt stopni. Skoro jej zapach jest tak kuszący ona też taka musi być. Nie mogłoby być inaczej. Musi wszystko dokładnie przemyśleć zanim pozwoli jej wtargnąć do swojego życia.