”Odwaga nie istniałaby bez strachu”
Eric zdawał się być nieobecny wszelkie próby kontaktowania
się z nim spalały na panewce. W myślach wampira wciąż tkwił obraz tajemniczej i
niezwykle pięknej Amiry Destino, która tak szybko zawładnęła jego umysłem. Chciał
zatopić kły w jej szyi i poznać ją na wylot. Pociągała go psychicznie i
fizycznie. On nigdy nie przypuszczał, że kiedykolwiek poczuje tak głębokie
uczucia do jakiejkolwiek kobiety. W końcu zawsze się nimi bawił i traktował jak
zwykłe dziwki, z których spijał krew jak i również spełniał swoje najskrytsze
fantazje erotyczne.
Gdyby ktokolwiek usłyszał o zmianach jakie teraz
zachodziły w tym okrutnym wampirze nie uwierzyłby w to. Po prostu zaśmiałby się
w twarz mówiącego i odszedł uważając go za wariata. Tak już było, mało kto
wierzył że Eric Northam kiedykolwiek się zmieni. Chyba musiał zdarzyć się cud.
I może tym właśnie cudem była Amira Destino?
–
Eric? – kolejne nawoływania Pam nie wyrwały go z rozmyślań.
Wampir
teraz był we własnym odosobnionym świecie, w którym był tylko on i ona wpatrzona
w niego z niezwykle uwodzicielskim wyrazem twarzy, nie pozwalająca się do
siebie zbliżyć nawet o mały milimetr. Grająca w te swoje różne gierki, które jeszcze
bardziej mu się podobały bo sprawiały, że odróżniały ją od reszty kobiet. Żadna
inna nie odważyła by się pogrywać z Erykiem prędzej uciekła by z płaczem lub
robiłaby wszystko by tylko mu się nie narażać. On budził podziw wśród kobiet
jak i również niewyobrażalny strach. Prawie wszystkie się go bały oprócz tej
jednej. Oprócz niezwykłej Amiry, która odważyła się do niego podejść bez
jakiejkolwiek zgody z jego strony.
Jeszcze
parę godzin zanim zaszczyciła swoją obecnością wampirzy bar przypadła mu do
gustu Sookie Stackhouse, której krew również miała niezwykły zapach no i urodę
miała niczego sobie, ale jednak w niczym nie dorównywała zapachowi jak i
urodzie Amiry Destino. Zaledwie chwila sprawiła, że fascynacja kelnereczką tak
szybko mu minęła tak jakby jej nigdy nie było. Oczywiście wyszło to z plusem
dla Billa, bo cóż to by była za konkurencja gdyby dwa wampiry zaczęły konkurować
o tę samą kobietę.
***
Amira ani na moment nie spuszczała wzroku z
swojej komórki mając nadzieje, że Eric jakimś cudem zdobył jej numer i za chwile
zadzwoni. Ale ta chwila zdawała się nigdy nie nadejść, aż po kilku minutach jej
telefon zabrzęczał, a na wyświetlaczu pokazała się nieznajoma kombinacja
dziewięciu cyfr. Zgrabnym ruchem dłoni blondynka odebrała telefon.
– Nie
wiem co ze mną zrobiłaś, ale nie mogę przestać o tobie myśleć. – odezwał się w
słuchawce tak dobrze jej znany męski głos.
– I
taki właśnie był plan mój drogi Eryku. – powiedziała z triumfalnym uśmiechem.
– Ach
tak to co jeszcze masz w planach?
–
Hm bardzo dużo rzeczy zaczynając od rozbudzenia w tobie jeszcze większego pożądania,
a kończąc na dzikim seksie w twoim biurze.
– Mmmm
kusząca wizja zwłaszcza to ostatnie. Może byśmy tak przyśpieszyli tą twoją grę, bo ja już powoli odchodzę od zmysłów.
–
Oj wybacz kochany, ale nie mam mowy musisz dostać nauczkę za zignorowanie mnie w
lesie.
–
Może jednak jest cień szansy, że zmienisz zdanie piękna.
–
Chyba w twoich marzeniach przystojniaku. Jestem osobą, która nigdy nie zmienia swoich
planów.
–
Lubisz stawiać na swoim co?
–
Tak i to bardzo.
W słuchawce
zapanowała głucha cisza, a ona nie do końca wiedziała co ją wywołało. Może wampir
zastanawiał się jak ją przekonać by skróciła swoją grę, albo nie miał pojęcia co
powiedzieć. Cóż w jej towarzystwie jak i rozmowach z nią płoszy się wielu
mężczyzn. A ona wcale się temu nie dziwiła, bo w końcu jej ciało oraz głos onieśmielał
i rozkojarzył facetów.
– Wiesz co ja chyba przez ciebie zwariuje. –
przerwał ciszę.
– Cieszy mnie to, bo ja wręcz kocham jak faceci
tracą dla mnie głowę.
– O tak, a ja nie jestem pewien czy dasz mi
radę gdy cię odwiedzę. W końcu noc jeszcze młoda i to nie taki głupi pomysł.
– Wiesz, że nie muszę wcale cię wpuszczać do
środka, a bez mojej zgody tu nie wejdziesz.
– Taka jesteś cwana. Uwierz mi, że mnie
wpuścisz bo mam dar przekonywania tak pięknych kobiet jak ty.
– Chciałabym to widzieć mój drogi.
– Za chwilę u ciebie będę piękna. – powiedział
i rozłączył się.
Amira
odłożyła telefon na stół i zastanawiała się czy on to mówił na poważnie czy
raczej na żarty. Jej krew chyba niezwykle go pobudziła i przyciągała do niej. Nie
pomyślałaby nigdy, że może wywołać ona taką reakcję u wampira. Była zadowolona
z faktu, że tylko jemu dała skosztować swojej krwi, bo co by było gdyby
pozwoliła innym krwiopijcą wgryźć się w jej szyję. Pewnie nie dali by jej żyć.
Siedziała
w ciszy wpatrując się w jakiś niewidoczny punkt. Zastanawiała się jak szybko
się tu zjawi i nie myślała, że aż w tak ekspresowym tempie. Gdy usłyszała
pukanie do drzwi, aż podskoczyła. Nawet nie wiedziała co spowodowało taką
reakcję.
Wstała
z kanapy i nieśpiesznym krokiem poszła w stronę drzwi. Pukanie coraz bardziej wzmagało
na sile. Jej gość się niecierpliwił, a to ją coraz bardziej bawiło. Nigdy nie
bawiła się tak wspaniale grając po raz tysięczny w swoją grę, wymyśloną dawno
temu pod wpływem alkoholu.
Przekręciła kluczyk w zamku i otworzyła
dębowe drzwi. Na korytarzu stał Eryk z nieco nachmurzoną miną. Zapewne przez
to, że musiał trochę poczekać. Ale według blondynki należało mu się to.
–
To jak będzie wpuścisz mnie? – spytał opierając się o framugę drzwi.
–
No nie wiem. – odpowiedziała podstępnie się uśmiechając.
– Chyba
nie chcesz mi powiedzieć, że przebyłem taki kawał drogi na marne.
–
Oh dla ciebie pokonanie tak długiej trasy to czysta przyjemność.
–
Raczej katorga, a zwłaszcza wtedy gdy cel mojej podróży nie zostanie
zrealizowany.
–
Oj jakiś ty biedny, hm ale cóż może się nad tobą zlituję, a może jeszcze trochę
pomęczę co wolisz?
–
Chce żebyś mnie wpuściła do środka.
–
Ach czyli litość nie spodziewałam się tego po tobie przystojniaku, ale cóż jak
musisz to proszę zapraszam do środka.
–
Widzisz mówiłem, że ulegniesz. – powiedział wchodząc do środka.
–
Jeden zero dla ciebie, ale zobaczymy czy w innych kwestiach się nie myliłeś.
–
Na pewno nie.
–
Nie bądź taki pewien i nie zapominaj kto wyznacza zasady w tej grze.
Udali
się do słabo oświetlonego salonu. Wampir zatrzymał się przy kanapie i wpatrywał
się w każdy ruch swej towarzyszki. Z jej twarzy można było wyczytać, że coś
kombinuje.
Zbliżyła
się do wampira i przez chwilę się mu przyglądała by następnie wpić się
gwałtownie w jego usta i popchnąć go na kanapę, by przygnieść go swym ciałem.
Erica zaskoczyło to posunięcie, myślał że będzie zgrywać niedostępną i nie pozwoli mu
na jakiekolwiek zbliżenia, a tu taki obrót akcji. Ale nie mógł być pewien czy
to nie jest żaden jej podstęp. W końcu nikt nie wiedział jakie plany kryją się
w głowie Amiry. Mężczyzna postanowił wykorzystać jak najlepiej jej bliskość i
nie wypuścić jej z swoich ramion.
Wsunął
dłonie pod jej koszulkę, a ona czuła jak krąży nimi po jej plecach. Wyczuwała przyjemne
ciepło wampira, bijące z jego niezwykłej energii. Jedna
z jego dłoni powędrowała na jej biodro. Blondynka spojrzała na niego
przerywając pocałunek.
–
Co się stało? – spytał.
–
Nic. – odpowiedziała wracając do przerwanej czynności.
Jej
dłonie odnalazły guziki od jego koszuli i zaczęły je odpinać, odsłaniając przy
tym jego idealnie wyrzeźbiony tors. Po
chwili podniosła się ściągając swoją bluzkę przez głowę, odsłaniając przy tym
swój płaski brzuch i kuszące jędrne piersi ukryte pod czarnym koronkowym
biustonoszem. Jego oczy, aż zabłyszczały usatysfakcjonowane tym widokiem. Miał ochotę
rozpiąć jej stanik i przyjrzeć się jej nagim atutom. Ale ona nie miała ochoty
mu tego umożliwiać.
– Nawet
o tym nie myśl.
Nim
cokolwiek zdołał jej odpowiedzieć uciszyła go namiętnym głębokim pocałunkiem. Odczepiła się od jego ust i zaczęła zjeżdżać niżej
ku szyi pozostawiając na jego skórze ciepłe ślady po pieszczotach.
Podobało
mu się to mimo tego, że to ona miała nad nim kontrole, a nie on nad nią. Pierwszy
raz pozwolił się kontrolować kobiecie. Doprawdy nie miał pojęcia co się z nim
dzieje. Jakże był zdziwiony gdy Amira zeszła z niego i pokierowała się do
aneksu kuchennego. Spojrzał na nią pytająco, a ona tylko chytrze się do niego
uśmiechała.
– Na
dziś to już koniec i musisz się tym zadowolić kotku. – powiedziała bacznie mu
się przyglądając.
–
Milcz mój drogi już mówiłam, to ja tu dyktuję zasady gry, a ty musisz się do
nich przystosować.
–
Nikt nigdy się mną tak nie zabawiał.
–
Hmm kiedyś musi być ten pierwszy raz. Ale może pocieszy cię to, że możesz
zostać tu na noc, ale ostrzegam ręce trzymaj przy sobie.
Jeszcze
przez wiele godzin wpatrywali się w siebie nie mogąc nadziwić się swoją
obecnością. Amira niekiedy myślała, że to zwykły sen, który niedługo pryśnie, ale
teraz mało kiedy ta myśl przechodziła jej przez głowę.
A
Eric? No właśnie co on o tym wszystkim myśli? Hm niekiedy wydaje mu się, że do
reszty postradał zmysły, ale według niego to się opłaca, bo ona jest tego warta.