"Uwielbiam zapach twojej krwi"
PWiedziała, że nie jest zwykłym człowiekiem. O
nie Sam Merlotte był zmiennokształtnym. Była parę razy w jego barze „U
Merlotte’a”. Amira uważała go za typ samotnika wręcz miała pewność, że nim
jest. Mężczyzna mieszkał w przyczepie obok swojego baru. Sam był zauroczony
jedną z swoich kelnerek. Podeszła do mężczyzny.
– Co
się tu stało? – spytała Amira.
– Dawn
Green została zamordowana. – odpowiedział Sam nie zwracając uwagi na obcą mu
kobietę.
Hm morderstwo, zapowiada się ciekawie.
Powiedziała w myślach. Zaczęła się przysłuchiwać
rozmowie detektywa z osobą, która znalazła ciało.
–
Panno Stackhouse? – spytał spokojnym poważnym, głosem. – Jestem Andy
Bellefleur.
Rodzina Bellefleur mieszkała w okolicach Bon
Temps od początków istnienia miasteczka. Kobiecie zbytnio nie chciało się
przypatrywać detektywowi. Nie musiała na niego patrzeć by ocenić, że nie jest w
jej typie. Czuła to w swoim umyśle. Jej jedynym celem był teraz Eric Northam.
Nikt inny się dla niej nie liczył tylko on. Wiedziała, że zdobędzie go chodź by
się waliło i paliło. Eric Northam będzie jej i tylko jej. Żadna inna suka jej
go nie odbierze, a nawet jeśli spróbuje zginie.
– Pani, jak rozumiem, pracuje obecnie w
„Merlotcie”?
– Tak. – odpowiedziała Stackhouse.
– Tam też pracowała Dawn Green?
– Tak.
– Kiedy ostatnio ją pani widziała?
– Dwa dni temu w pracy.
– Rozmawiała z nią pani wtedy?
– Nie.
– Byłyście blisko z panną Green?
– Nie.
– Dlaczego tu pani dzisiaj przyjechała?
– Dawn wczoraj nie przyszła do pracy i Sam
zadzwonił rano bym sprawdziła co się z nią dzieje.
– Czy pan Merlotte wyjaśnił pani, dlaczego
nie chciał osobiście tego zrobić?
– Powiedział, że przyjechała ciężarówka i
musi dopilnować rozładunku.
– Myśli pani, że pana Merlotte’a łączyło coś
z Dawn?
– Był jej szefem.
– A poza pracą?
– Nic ich nie łączyło.
– Jest pani tego pewna?
– Tak.
– Ma pani romans z Samem Merlotem?
– Nie.
– Z czego zatem wynika pani pewność?
Ten cały wywiad detektywa z Stackhouse ją
męczył. Wiedziała, że to standardowe pytania, ale jednak wydawały się dla niej
nudne i do przewidzenia. Amira znała to, niemal na pamięć. Więc postanowiła
odjechać i zająć się swoim nowym zleceniem. Jedyne co wiedziała w sprawie
śmierci Dawn Green i była na 100 % pewna, że nie zrobił tego żadne wampir tylko
osoba, która nienawidziła kobiet, które uprawiały seks z wampirami. Morderca
zabijał z czystej nienawiści. Zdecydowanie był to mężczyzna i Amira odkryje kim
był. Na razie przez jej umysł przemknęły, tylko drobne wskazówki. Wiedziała, że
wkrótce pozna prawdę o zabójcy. Kolejne wskazówki przemykały przez myśli
blondynki. Dawn była w „Fangtasi” i …
Głupia ździra! Suka pieprzyła się z moim
wampirem, niech to szlak.
Powiedziała w
myślach, uderzając z wściekłości w kierownicę.
Teraz była szczęśliwa, że Dawn Green nie
żyje bynajmniej już nigdy nie tknie Erica. Gdyby wiedziała o tym wcześniej sama
by ją zabiła. To on był wampirem, który ugryzł ją w szyje i to właśnie jego
ślady wskazywały na to, że zabił ją wampir. Eh ludzie są tak tępi, że od razu
wskazują winę na wampira. Znając życie podejrzenie padnie na Billa Compton’a,
który niedawno wprowadził się do Bon Temps. Biedaczysko nie będzie miał teraz
łatwo.
Amira czuła, że to nie była pierwsza ofiara mordercy.
Pierwszą była jego własna siostra. Jakim trzeba być sukinsynem żeby zabić
siostrę? On z pewnością nie skończy na tych trzech kobietach. Też nie miał się czego
czepić każdy ma prawo wyboru i może być z kim chce, i nie ważne czy to jest
wampir, wilkołak lub zmiennokształtny. Ciekawe czy ona również padnie ofiarą
zabójcy gdy prześpi się z Erykiem. Jeśli nawet by tak się stało to on by padł
jej ofiarą nie na odwrót. Ona była już profesjonalistką i nie dawała się
zaskoczyć.
Chwyciła za pistolet leżący na siedzeniu obok i
wsunęła go do swojego buta. Zwolniła trochę po czym zaparkowała na poboczu. Jej
nowa ofiara była już na miejscu tak jak się umawiała z zleceniodawcą. Wyszła z
samochodu zmierzając prosto do swojej nowej ofiary. Mężczyzna przyglądał jej
się z uwagą.
Bynajmniej
zadowoli oczy przed śmiercią.
Amira nie
miała ochoty go zabijać, ponieważ był przystojny i szkoda go było. Ale w końcu
jej za to zapłacono, a ona nie jest od ratowania ludzkich istnień. Zdradził
żonę więc zasłużył sobie na śmierć.
– Gdzie jest
Lisa? – spytał.
– Kazała cię
pozdrowić i przekazać, że jesteś skończonym sukinsynem.
Amira
wyciągnęła broń i wymierzyła w mężczyznę. W jego brązowych tęczówkach widniał
strach, który nie pozwolił mu się ruszyć z miejsca.
– Nie zabijaj
mnie proszę. Zrobię wszystko, dam każdą sumę pieniędzy tylko mnie nie zabijaj.
– wychrypiał.
– Już dostałam
pieniądze. Więc teraz muszę wykonać zadanie. Żegnaj.
Strzeliła do
niego. Kula trafiła prosto w serce. Mężczyzna upał na ziemię, a Amira wróciła
do samochodu i odjechała. Pozostawiając ciało na poboczu drogi. Doskonale
wiedziała, że nikt go nie znajdzie już dzikie zwierzęta o to zadbają.
***
Dojechała do baru „U Merlotte’a”. Wysiadła z auta i
poszła do lokalu. W barze, aż huczało od plotek. No tak już wszyscy wiedzieli o
tym co się wydarzyło. Tu szybko wszystko się rozchodzi. Amira usiadła przy
jednym ze stolików pod ścianą. Sprawdziła swoją komórkę czy nikt nie zostawił
jej żadnej wiadomości. Poczta głosowa była pusta tak samo jak skrzynka
odbiorcza.
Chociaż raz miała chwilę spokoju, ponieważ przeważnie
telefony się urywały. Ale ten jeden dzień odpoczynku się przyda. W końcu każdy
musi kiedyś odpocząć.
Więc nie tylko Dawn została zamordowana, ale także
Maudette. Obie kobiety łączyła jedna rzecz każda z nich chodziła do wampirzego
baru w Shrevport. To jest dobry pomysł żeby się tam wybrać i w końcu
porozmawiać z Erykiem. O tak to będzie idealna okazja do rozmowy z tym
przystojnym wampirem.
– Co podać? – spytała kelnerka.
– Podwójne whisky z lodem. – odpowiedziała Amira.
– Dobrze zaraz przyniosę.
Po chwili kelnerka wróciła z jej zamówieniem i
postawiła szklankę z whisky na stoliku po czym odeszła.
***
Weszła do "Fangtasi" i rozejrzała się po lokalu. Pokierowała
się do stolika przy, którym siedział Eric, Pam, Bill i Sookie. Panna Stackhouse
miała blond włosy, niebieskie oczy, dwadzieścia pięć lat, długie nogi, spory
biust i talię jak u osy. Posiadała wyjątkowy dar, którym było czytanie w
myślach. Ona określała to jako upośledzenie. Była ubrana w białą sukienkę,
zdobioną nielicznymi jasnoczerwonymi kwiatami na długich zielonych łodyżkach.
Miała czerwone buty na wysokich obcasach. Jej włosy były rozpuszczone i sięgały
łopatek.
Amira stanęła naprzeciwko swojego wampira. Eric
zmierzył ją wzrokiem. Jego niebieskie tęczówki pochłaniały każdy skrawek jej
ciała. Jeszcze przed chwilą był zafascynowany Sookie, ale teraz się to
zmieniło. Teraz tylko ona była jego główną fascynacją.
– Mogę ci pomóc. – zwróciła się do Stackhouse.
– Naprawdę? – spytała Sookie.
– Tak. – odpowiedziała Amira. – Te dwie kobiety nie
zostały zabite przez wampiry lecz przez człowieka, który nienawidzi szmat,
które pieprzą się z wampirami. Morderca jest bliżej ciebie niż ci się wydaje.
Jesteś następna w kolejce Sookie Stackhouse. – dodała.
– Skąd o tym wiesz? – spytał zaskoczony Bill.
– Jestem dużo lepsza od niej Compton. Potrafię
przewidywać przyszłość jaki widzieć przeszłość. Wiem wszystko o wszystkich
przede mną nic się nie ukryje. Ale jeszcze nie do końca mogę zobaczyć obraz
mordercy. – odpowiedziała Amira.
– Jesteś taka jak ja? – spytała Sookie.
– Nie. – odpowiedziała Amira. – Już mówiłam jestem
dużo lepsza od ciebie Stackhouse. – dodała.
– Imponujące. – odezwał się Eric.
– Zignorowałeś mnie w lesie pamiętasz? – spojrzała na
niego.
– Tak, doskonale pamiętam. – odpowiedział blondyn.
– Jeszcze żaden mężczyzna się nie odważył tego zrobić,
ale ty miałeś czelność to zrobić Eryku Northmanie. – obdarzyła go wściekłym
spojrzeniem.
– Nie miałem czasu na pogaduszki. – oznajmił.
– Ah tak. Hm ciekawe co było tak ważnego, że nie
zatrzymałeś się choć na chwilę.
– Wampirze interesy. – przeszył ją przenikliwym
spojrzeniem. – Wścibska jesteś i do tego niegrzeczna. – stwierdził.
– Nawet nie wiesz jak bardzo bywam niegrzeczna. –
zbliżyła się do niego.
Ich nosy niemal się ze sobą stykały. Byli tak blisko
siebie. Teraz doskonale czuł zapach jej kuszącej krwi. Z bliska zapach był jeszcze
bardziej wyśmienity i zachęcał do zatopienia kłów w jej szyi. Amira nie bała
się tej bliskości. Chciała rozbudzić w nim płomień pożądania. Jemu ta bliskość
się podobała.
– Mogę sprawić, że nigdy o mnie nie zapomnisz. Jestem
jedyna w swoim rodzaju, a seks ze mną to istna rozkosz. Za każdym razem jest
inaczej. Lepiej. A krew tak wyśmienita, że nie można się jej oprzeć. Jesteś
gotowy by jej zakosztować Eryku?
Ugryzła się w wskazujący palec i dotknęła nim jego ust
pozostawiając na nich swoją krew. Wampir oblizał usta. Spojrzeli sobie głęboko
w oczy. Ta krew była wyśmienita. Pragnął więcej. Nie tylko chciał krwi, ale
także jej bliskości. Pragnął jej coraz bardziej. Z każdą minutą pożądanie
wzrastało.
– Jeśli będziesz chciał więcej moja krew zaprowadzi cię
do mnie kochanie. – wyszeptała mu do ucha i odeszła.